"popatrz jak wszystko szybko się zmienia,
coś jest, a później tego nie ma.
człowiek jest tylko sumą oddechów,
wiec nie mów mi że jest jakiś sposób.
chciałbym coś wiedzieć teraz na pewno,
to moja udręka, to jej sedno. wiem tylko,
że wszystko się zmienia, coś jest a później tego nie ma"
---------------------------------------------------------------------------------------------
Wracamy.
Trudno opisać co czuje się wysiadając z samolotu....
Niby nie byłam jakoś aż tak długo 2 miesiące, nie jak Marta 5 miesięcy, a jednak czuje jakby mnie pół roku nie było.
Nagle trzeba się przyzwyczaić znów do rzeczywistości naszych europejskich krajów. Czego mi już brakuje? Uśmiechu.
Brakuje mi „Land of Smiles", bo tak Tajlandię nazywają. I faktycznie tam tak jest, tam uśmiecha się każdy do Ciebie – czy to sztuczne w turystycznych miejscach czy szczere w małych wioskach i miasteczkach uśmiech gości na ich twarzy zawsze, nawet do siebie nawzajem jak Ciebie turysty nie widzą.
Znów bardziej niż kiedykolwiek jestem w stanie sobie wyobrazić czemu niektórzy wyprowadzają się z Europy i mieszkają w Tajlandii na zawsze, do „końca”. Tutaj u nas – ta pogoń za pieniądzem, ten pośpiech, ten „wyścig szczurów”, ta zazdrość czasem, ta samotność mimo wielkiej populacji, ta powierzchowność w wielu sprawach, ten upadek religii, ten upadek wartości.
Azja, Tajlandia – nie dość że krajobrazy jak marzenie, słonecznie wiecznie, ciepła woda, to jeszcze weseli, optymistycznie ludzie i proste, tanie życie z wartościami.....