Geoblog.pl    ceta    Podróże    Tajlandia 2011    Chiang Rai => Chiang Saen
Zwiń mapę
2011
22
kwi

Chiang Rai => Chiang Saen

 
Tajlandia
Tajlandia, Chiang Saen
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 9953 km
 
hen hen hen w dal... na daleką północ .....
----------------------------------------------------------------------------------

Chiang Rai
Miła, nieduża mieścina. Wszystko blisko, rower 80bht tutaj kosztuje nie mniej na 24h od pierwszej godziny wypożyczenia.
Większość miejsc oferuje jednak wypożyczenie motocykla. Widać jest to tutaj bardzo popularne, taki typ zwiedzania. A ja nie umiem :( i boję się tu spróbować. Wypożyczenie motoru to tak 150bht za automat, ale za 600bht na dzień jak potrafisz możesz wziąć Kawasaki, 900thb widziałam Harley!

Dormatory, narkotyki, historie ludzi.
Mieszkam pierwszy raz w dormatory – tylko 100bht za noc – ze mną dwie dziewczyny – jedna z Anglii jest pielęgniarką i będzie w podróży 12 miesięcy. Po Chinach przyjechała do Tajlandii, a potem jedzie do Indii gdzie będzie uczyć jak być pielęgniarką. Druga z Estonii, mieszka w Finlandii od dwóch lat. Główny ich tematem non stop to jaki nowy koleś przyjechał do hostelu i skąd pochodzi i która z nim już gadała…i czyj będzie.
Zaskakuje mnie tu czasem, bardziej niż gdziekolwiek indziej, jakie ludzie mają pomysły na życie... albo czasem brak pomysłu ehh. Niektórzy biali, których tu poznaje w tym hostelu, zgubili się mocno w Tajlandii w czasie i przestrzeni i nie wiedzą dokąd zmierzają. Dużo pali zioło, imprezuje cały czas, pije do oporu, budząc się co dzień po 12stej, aby znów sobie zapalić... Niektórzy mają 25 lat, niektórzy 30 a niektórzy 35 lat.
Wieczorem, mimo że wisi mi zupełnie integracja z tym pokrojem ludzi, dołączam na piwko a nawet parę i tak znów jest międzynarodowo – przy jednym stole siedzi Australia [facet podróżuje już 11 miesięcy po Azji, ale raczej tylko w celach sexu....], Anglia [kobitka dzień bez jointa uważa za stracony], Finlandia [dziewczyna nie ma pieniędzy na kartach, bo jej Ex wszystko przyblokował...nie wie co będzie jutro ale na razie dziś party Chiang Rai....], Niemcy [koleś urodził się w Polsce więc mówi ale słabo, błąka się po świecie od roku, bez specjalnego celu, nawet dałoby się porozmawiać ale jak skoro wiecznie jest upalony] itd. Francuz który zawsze pijany jeździ na motorze, pseudo Jamajczyk prowadzący Rastabar...
Po co tak to opisuje? Ano bo po wielu rozmowach z ludźmi spotkanymi w północnej Tajlandii tutaj muszę stwierdzić, że mniej tu normalnych chcących zwiedzać podróżników – większość to ludzie, którzy mieli problem u siebie w kraju i właśnie od niego uciekają, buntują się, szukając siebie i tego czego naprawdę chcą. Niektóre historie serio są dramatyczne, inne wręcz nie nadają się aby o nich pisać – bo mi się nawet słuchać tego nie chciało, to co dopiero Wam czytać...
Zdegustowana już mocno opowieściami i klimatem prawie opuszczam towarzycho, gdy poznaje dwóch Holendrów – wreszcie normalni rozmówcy, panowie młodzi 24 lata, znają się od małego i razem teraz podróżują, chcą zwiedzić Indie, rozmawiamy o zabytkach, kulturze, narkotykach w Holandii i problemach z tym związanych, no i oczywiście o wspaniałych eventach koncertach [w tym miejscu DEFQON 1. :) już wkrótce!!]. Jest też z nami Francuz – jedyny Francuz którego poznaje i mówi tak świetnie po angielsku bez tego akcentu;p – facet to typ buntownika, od ponad roku w drodze, nie rozumie swojego kraju i postępowania w nim ludzi, więc zwiedza inne – za 6 miesięcy chce być w Australii mniej więcej! :)
I tak rozmawiam, pytam, słucham, dziwie się, ciesze, a przede wszystkim zastanawiam – czy każdy kto wyrusza tak w świat jak my tutaj musi być w jakimś aspekcie życiowym jednak popieprzony?!?
Bo ja się za popieprzoną nie uważam, aż tak ;p

Plażowanie po tajsku.
Jestem na plaży. Mimo, że blisko gór a jednak na plaży. Niedaleko Chiang Rai płynie spora rzeka. Wyruszyłam z rana na rowerze bez mapy, przed siebie, zaliczając te Waty które warto i dalej gdzie mnie koło poniosą.
Tak trafiam na miejską plaże nad rzeką.
Upał jest nieziemski, ludzie tutaj nie opalają się. Może Tajki nie chcą już być bardziej ciemne?;p
Miejsca nad wodą są zadaszone, większość ma maty, poduszki, stoliki. Płacisz za wynajem całego takiego zadaszonego miejsca, a z oddalonych od plaży 400metrów „kuchni” młodzi chłopcy przynoszą jedzenie. Nikt też tu nie pływa w kostiumach czy smaruje się kremami. Dzieci bawią się w wodzie ubrane w t-shirty piłkami, niektórzy dorośli pływają też w t-shirtach. Właściwie nikt nie mówi tu po angielsku. Nawiązuje „rozmowę” z jedną z pań z kuchni, że chcę rybę – po paru minutach się udaje i tak siedzę nad wodą i czekam. Zamówiłam najlepszą rybę na ziemi! Niebo w gębie za 130thb z sałatką ryżem wodą za free.

Jutro opuszczam Chiang Rai. Mimo paru fantastycznych przeżyć tutaj, nie spodobało mi się to miasto za specjalnie.
Pełno zagubionych w czasie białych ludzi, za dużo biur podróży oferujących drogie pseudo trekingi w góry czy zwiedzanie Złotego Trójkąta.
Jadę bardziej na północ. Postanawiam zrobić to sama, a nie z biurem, które liczy sobie za to 1600thb – jeden dzień.
To czas na krainę, gdzie kiedyś tylko opium się liczyło.





 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (18)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (2)
DODAJ KOMENTARZ
Lee
Lee - 2011-05-13 14:23
I love you, Ceta :) Gracias za ten wpis!
 
ceta
ceta - 2011-05-13 19:15
!!! Dziękuje Ci za uznanie!! Twoje zdanie dla mnie zawsze dużo znaczyło!
Jak ja wrócę a Ty wrócisz z morza to idziemy wreszcie na to sushi!!!:))) buziak
 
 
zwiedziła 18% świata (36 państw)
Zasoby: 365 wpisów365 157 komentarzy157 1048 zdjęć1048 0 plików multimedialnych0
 
Moje podróżewięcej
27.03.2024 - 27.03.2024
 
 
14.04.2023 - 14.04.2023
 
 
13.12.2023 - 15.12.2023